środa, 18 grudnia 2013

kraków główny- bomki świąteczne.

Tytuł posta nijak ma się do całości. Po wczorajszym stresującym i niezbyt fajnym dniu, zostałam zaproszona jako towarzysz zakupowy. A jako, że święta tuż tuż... nie mogłam pozwolić sobie na żadne szaleństwa. Zachwycił mnie krakowski rynek, a raczej to, co znajduje się na nim. I tu kolejny raz ponarzekać muszę na brak aparatu. Takie piękne zdj byłyby teraz:( Nie da się opisać słowami jakie to cudowne. Telefonem udało mi się zrobić zdj choinki i ozdób wiszących przed GK. 
Ale przed tym musicie koniecznie zobaczyć to:
 Cudowne, wyjątkowe bombki, które sama zawiesiłabym na choince. Kiedy na nie patrzę od razu przypomina mi się mój wspaniały, beztroski, dziecięcy świat.
Bombeczka, która przedstawia dziewczynkę, urzekła mnie chyba najbardziej.

 Aniołek poniżej został zakupiony na rynku. Oczywiście wzięłabym stamtąd wszystko, niestety "ceny odstraszyły mnie".
 No i wreszcie ozdoby GK.

Pozdrowienia dla panny Anny.

sobota, 14 grudnia 2013

kartki Boże Narodzenie.

Trzy godziny wyjęte z dnia dzisiejszego. Biurko jak zwykle zajęte przez duperele. Oczy podtrzymywane wykałaczkami... spać. Przyznaję, całkowicie nie miałam weny tego roku. Zapisałam mnóstwo kartek, zaśmiecając pulpit, ale żadna w zasadzie mi się nie przydała. Tak jakby "niewidzialna dłoń" kierowała moimi rękami. I efekt poniżej: szału, że tak delikatnie powiem nie ma, ale z pustego to i Salomon nie naleje. 



Jak zwykle muszę ponarzekać na brak aparatu... może kiedyś Św. Mikołaj zechce mi  przynieść. Zapomniałabym... poprosiłam dzieci, by przyniosły opakowania po czekoladkach "adwentowych". Jedna dziewczynka nie doczekała do końca i wszystkie zjadła. Plus jest taki, że mogłam pobawić się gipsem:
Pozdrawiam, P.


niedziela, 1 grudnia 2013

lampion adwentowy- diy.

Aż chce się zaśpiewać: "coraz bliżej święta..." w rytm melodii najlepszej reklamy świata z wielką ciężarówką Coca- Coli :).
Ostatnio pomyślałam, że można fajnie spędzić lekcje, łącząc ją z przyjemnym i pożytecznym. Ostatnio wszędzie widziało się lampiony dyniowe, które mnie osobiście jako osobie wierzącej przeszkadzały.
Ale nie o tym, nie o tym. Umówiłam się z dwoma klasami, że pomogę im udekorować salę. A obietnica rzecz święta, więc już rano zakasałam rękawy i przygotowałam zwykły lampionik. Nie robi szału, ale i tak wygląda w miarę spoko. Tania sprawa, a lansik można zrobić własnoręcznie zrobionym lampionem. 
Do zrobienia lampionu potrzebowałam:
- słoika
- drucika
- kolorowych wstążek
- serwetek
- kleju (może być wikol, ja osobiście używam tego do decoupage
- no i oczywiście jakieś ozdoby - i tu według własnego pomysłu
Z natury jestem klasykiem, więc preferuję zasadę ładu i porządku ( choć nie zawsze mi się to udaje). Lampion mój jest zatem w miarę skromny. W rzeczywistości wygląda lepiej, ale zrobić zdjęcie aparatem z telefonu to nie lada wyczyn. Kiedyś doczekam się aparatu fotograficznego. Ale zajmie mi to jakieś 10 lat :(. 





Korzystając z dnia wolnego... zrobiłam kolejny lampion, tym razem w wersji shabby chic:):


Można sobie tylko wyobrazić jak wygląda moje biurko... Pozdrawiam P.

wtorek, 26 listopada 2013

bombka- diy.

Moje piękne, białe biurko zamieniło się na warsztat. Już nie jest takie cudne. Klej, nożyczki, skrawki materiału, styropianowe kule i serca, gipsowe figurki, brokat... to tylko część tego co znajduje się na nim.
Podłoga wcale nie wygląda lepiej:
 Nawet siostry kuferek na kosmetyki został przerobiony na skrzynkę na narzędzia. Niżej kulka styropianowa otoczona materiałem. Trudniejszej rzeczy chyba wcześniej nie robiłam jak ta kula. Nacięcia jak obieranie pomarańczy, a później kompletowanie materiałów. Materiał jest po ukochanej B., wzorowana zatem na stare, cudowne czasy, więc sizal sam wyrywał się do rąk.
 Kolejna to styropianowe serce, ale techniką decoupage.
 I ostatnia, gwiazda wieczoru... kuleczka z perełkami.
Ciąg dalszy nastąpi niebawem.

niedziela, 24 listopada 2013

Aniołki z gipsu. Podziękowanie na ślub, chrzest, komunię, itp.

Pan P. jest niesamowity. Cierpliwie znosi moje wariactwa. Pozwala mi się rozwijać, nie blokuje mnie w miejscu, i wie że  moja dusza pragnie piękna. Powolutku próbuję wszystkiego. Kocham się we wszystkim co tzw handmade. Mam wielki cel- nauczyć się szyć Tildę. Ale to powolutku. 
Jak na razie kolejnym pomysłem są Aniołki z gipsu, które są fajnym giftem dla gości przybyłych na ślub, czy inną uroczystość. Mam nadzieję, że uda mi się sprzedać choć raz takie maluszki, które naprawdę cudownie wyglądają. Sama (jak tylko pan P. poprosi mnie o rękę mą) zrobię sobie takie na nasz ślub. A tymczasem... w kuchni czeka gips. Tak swoją drogą- moja siostra ma niebiańską cierpliwość, bo w kuchni jest chwilami biało.
Foremki nie znają odpoczynku. Stolik stał się poczekalnią i suszarnią dla gipsowych Aniołów, nawet komputer pana P. jest w akcję włączony.


Efekt końcowy wyobrażam sobie w miarę podobnie:
 
Ps. w tym roku moja choinka będzie w stylu shabby chic : białe Anioły, białe pióra... itp.

Van Pur razowy chleb kwasowy.

Pana P. zastanawiało od dłuższego czasu jak może smakować kwas chlebowy. Mnie na samą myśl przychodziły same negatywne myśli. Jednym słowem myślałam :fuuu. Wszystko jednak zmieniło się wczoraj. Będąc w ulubionej krakowskiej piekarni zobaczyłam kwas chlebowy w atrakcyjnej cenie. Pierwsza myśl: jakby co wyleję, a bardzo nie zubożeję. Tak więc wybrałam jak zwykle chleb wypiekany w piecu na liściu kapusty (zwany kresowym) plus kwas chlebowy o smaku śliwkowym. Dopiero dzisiaj odważyłam się spróbować tego specyfiku. 

Wszystko co ma trafić do brzuszka, najpierw konsultuję z panem P. Pan P. przeczytał i był pod wrażeniem, bo skład to same dobre rzeczy:) Cudowny, w 100% naturalny napój gazowany, o wyjątkowym smaku z delikatną nutą śliwki. Dostępny w trzech wariantach smakowych: naturalnym, śliwkowym i żurawinowym. Cudo miodzio. Z dniem dzisiejszym zostaję fanką.


niedziela, 10 listopada 2013

sałatka owocowa.

Pogoda nas wyjątkowo rozpieszcza. Słońce miło otula twarze. Jest jedynym miłym akcentem otaczającego nas, brutalnego świata. A może nie świata, a ludzi, którzy upokarzając się- zgadzają się na wszystko. W imię czego? W imię pozycji społecznej. Smutne, ale prawdziwe. Blog jest moją odskocznią, zapomnieniem o brutalności dnia codziennego.

Rodzice zawsze powtarzali- "żyj tak, abyś mogła iść z głową podniesioną wśród tych co na kolanach". Tak właśnie mam zamiar przeżyć ten smutny czas. 

Korzystając z ciepełka i wolnego czasu, udałam się do kuchni w celu zrobienia czegoś słodkiego, ale niezbyt kalorycznego. Na stole spojrzałam na owoce i tak do miski powędrowały:
-kaki- jabłka chińskie, lub też pomidory o smaku śliwki (które bądź co bądź zabijają komórki rakowe)
-banany, słodkie i żółciutkie, choć osobiście preferuję te lekko zielone
-granat, który za pierwszym razem wylądował na ścianie (pan P. nauczył mnie już obierać ten jakże eksplodujący owoc)
-gruszeczki zielone sztuk dwie;)
-jabłuszka
-kwaśne i twarde kiwi- do teraz krzywi mi się buzia na samą myśl
-do tego kilka kropel cytryny, by banany i jabłka nie zbrązowiały
-całość wymieszałam z dodatkiem naturalnego jogurtu
-i na koniec dodałam troszkę płatek Fitella, które dodają chrupkości i fajnego smaku sałatce. A zainspirowała mnie do tego Agnieszka P., którą serdecznie pozdrawiam.





Pozdrawiam i życzę smacznego dla tych, którzy spróbują po raz pierwszy takiej formy sałatki.



sobota, 5 października 2013

anielica z włóczki- diy.

Anioły tu, anioły tam. Stale zbyt mało ich przy sobie mam. Ostatni tydzień był bardzo męczący, nie tylko fizycznie. Wszyscy piszą o jesiennej depresji. Głupole, nie znają chyba znaczenia słowa.
Wrócił P., smacznie sobie śpi. A ja przeglądam biurko. Znalazłam włóczkę, którą dostałam od siostry E.:) Pomyślałam więc, że miło by było, gdybym w końcu zrobiła z niej użytek.
 Do włóczki dorzuciłam jeszcze plastikową butelkę po mydle i kilka drobiazgów i powstał On:
 Włochaty, przyjemny w dotyku Anioł:
 Szukam kolejnych pomysłów i działam.

środa, 28 sierpnia 2013

róże z krepiny.

Jak w tytule. Wszystko białe, wszystko z krepiny... Wszystko takie samo. Butelka z obrazka jest po winie. Śmieją się, że wino zostało zakupione tylko i wyłącznie dla tej zacnej buteleczki. Zlewa się generalnie wszystko, ale uwielbiam biel.


Róże zrobiłam z krepiny. Nie przykładałam się zbytnio do nich, bo czas naglił, ale trening czyni mistrzem, więc poćwiczę.

Ps. za jakiś czas pojawią się wianuszki z tychże kwiatów. Pozdrawia tym razem "bardzo smutna dziewczyna".

sobota, 24 sierpnia 2013

świeczki, świeczuszki... tk-maxx

Oprócz Aniołów, których u mnie pod dostatkiem... uwielbiam świeczki. Mogłabym wypalić wszystkie możliwe, rozkoszując się ich przyjemnym ciepłem i patrząc na światło jakie każda z nich rzuca. Ostatnio w Tk-maxxie czułam się jak w niebie, bo było ich mnóstwo. Ceny niestety nie są małe, więc musiałam wyjść z pustymi rękami, ale obiecałam sobie, że kiedyś wrócę po najpiękniejszą...
 Cynamonowe, miętowe, cytrynowe, kawowe, różane, waniliowe, lawendowe...
 W pięknych pudełeczkach, puszkach, słoiczkach, ja wybieram te w najlepszych opakowaniach, które później służą mi do czegoś innego.

 W Tk-maxxie nie zrobiłam niestety zakupów, ale w Nanu Nana zakupiłam wielką świecę. Słoik będzie mi służył jako wazon(:
 Moja piękna, biała komoda wygląda na razie następująco: za niedługo planuję zmiany:
 A i na koniec świeca, do której najbardziej świeciły mi się oczy. Jest prześliczna. I już nawet wiem jakbym wykorzystała słoiczek(:

wtorek, 6 sierpnia 2013

kwiatuszki z krepiny- diy.

Kolejny upalny dzień. Wiatrak nie jest w stanie ochłodzić zbyt przegrzanego powietrza. Fuuu... Jest tylko jeden plus, wykorzystałam białą krepinę do końca i zrobiłam improwizowane ozdoby do doniczek i nie tylko.
Storczyk też chciał znaleźć się na zdj. Coś mu się należy, więc :


poniedziałek, 5 sierpnia 2013

słodziutkie kwiaty z krepiny- diy

Półmetek wakacji... Kraków- Żywiec. Żywiec- Kraków. I tak non stop. Wróciłam na chwil kilka do mojego białego zacisza:) i tutaj właśnie natchnęło mnie nowymi pomysłami, z których większość musi zostać na razie w głowie (bo materiałów mi brak)...
Ryzykantem jestem niesamowitym, bo na mojej wylalanej komodzie zrobiłam decoupage- nic szczególnego- kolejny biały akcent. Na tym nie poprzestałam, bo w kolejnych minutach swego życiowego biegu udało mi się zrobić kwiaty, do których użyłam krepiny i zwykłej bibuły.