Ha. Moja kolejna wariacja zakończona sukcesem. Tym razem chodzi o mydełka. Ale wszystko po kolei. Zabawa zaczęła się od tego, kiedy zadzwoniła siostra i prosiła, bym wymyśliła coś na podziękowanie dla gości ( na ślub). Głowa pękała mi z nadmiaru pomysłu, ale skoro nigdy nie robiłam mydełek...
Trochę ryzykownie, ale bez ryzyka nie ma zabawy. Na początek kupiłam bazę mydlaną, olejek zapachowy i barwniki.
Następnie przyszła kolej na dodatki. Wybrałam płatki róży, skórkę z cytryny, suszoną lawendę i kaffę (która się zaparzyła:).
Przyszedł czas na stopienie bazy mydlanej, w końcowej części dokupiłam białe mydło, które musiałam zetrzeć, bo nie chciało się topić:(. Cały proces odbywał się w kąpieli wodnej.
Foremeczki trzeba przyznać, że spisały się na medal.
I oto mydełka:
O. mówi, że wyglądają jak pyszne ciasteczka:)
Ps. żeby zapobiec ewentualnym pęcherzykom powietrza, należy spryskać foremki alkoholem, lub powolutku wlewać bazę. Pozdrawiam, P.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz