Niedziela zaczęła się cudownie. Najpierw było śniadanie. W roli głównej był chleb, który upiekłam w sobotni wieczór.
Następnie spacer po krakowskich Plantach.
Obiad w restauracji indyjskiej.
Chwila relaksu po obiedzie.
"Anka niespodzianka" chciała deser, więc fru na Mały Rynek. A tam same fiferki. Kaffka z syropem imbirowym, de'serek z ciasteczkami i musem truskawkowym, lody z bitą śmietaną, gruszka w pierzynce z gorącej czekolady.
Po deserku do Fabryki Cukierków.
I na koniec dnia przygotowanie do jutrzejszego bojowego zadania- Aniołka wszakże trzeba pomalować. I żeby dobrze się spało czarna herbatka z cytryną w skórce.
Pozdrawiam, P.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz