środa, 23 kwietnia 2014

kilka wspomnień wielkanocnych.

Bardzo nieładnie zrobiłam. Przed domem były cudne kwiatuszki, które potraktowałam kosiarką. Do teraz mi wstyd. Święta jak święta. Mają jeden minus- zbyt szybko się kończą. Poniżej zdjęcia kwiatów, psa potwora, kilku wariacji świątecznych, piękny koszyk (niestety nie mój a siostry). No i pomysł na pisanki.Jest i kura, u której nie wiadomo do końca gdzie jest głowa.






 Jest i rzeżucha, ale stoi i stoi i nikt jej nie zjada.



Koszyk był przepiękny,a  w nim zwierzaczki z ciasta biszkoptowego. Najlepszejsze:)

dzwonki, dzwoneczki- hobby.

Pozwoliłam sobie na małe szaleństwo. Lubię ludzi z pasją. Ostatnio miałam przyjemność gościć w rodzinie, w której zbierane są dzwoneczki z różnych krańców świata. Fajnie, że są tacy, którzy mają hopla na punkcie czegoś. Ja zbieram anioły i kiedyś mam nadzieję, że pochwalę się sporą kolekcją. A tymczasem zapraszam do obejrzenia małych wspaniałości:



 Mnie najbardziej przypadł do gustu ten wielki z kogutem.






Pozdrawiam, P.

środa, 16 kwietnia 2014

wielkie przygotowania. ozdoby i gips.

Hurra. Nareszcie mogę złapać oddech. Jutro wolny dzień. Jadę do domu. Nie myślę o niczym innym jak o Rodzinie. W końcu po trzech tygodniach zobaczę Małą, i mojego Mateuszka i psa potwora. I może wypiję dobrą kawkę z panną Anną. I pobędę sam na sam w miejscu, gdzie wieje chłodem.
Mam w tym roku ambitny plan- uszyć wyściółkę do koszyka, taką góralską. A co! W końcu góral jestem. Dzisiaj robiłam zdj wszystkiemu co "pachnie" świętami.

 kwiatuszki poszły na pierwsze zdjęcie:)

kolorowe kaczuszki były drugie.

Wspaniały koszyk z mieszanką kwiatów. Cudowna dekoracja, absolutny must have.

 Ciepły chrupiący chlebek, który znalazłam po powrocie z pracy w wykonaniu siostry.

No i przepiękne gipsowe figurki, które wykonałam dzięki foremkom panny A.




A na koniec pomysł na szybką zmianę doniczki.

I kartałka od maluszków.


Wszystko piękne i cudowne. Pozdrawiam, P.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

kartki wielkanocne, cz. III.

I już ostatnia porcja kartek przed najważniejszym, ale jakże nie lubianym przeze mnie świętem. Moja ukochana B. mawiała, że przecież to święta radosne, wspaniałe. Jezus pokonał śmierć. Hurra... Mi osobiście pieśni śpiewane w tym czasie wyciskają łzy z oczu, sprawiają że chodzę smutna. Nie raduję się wcale. I nikt i nic nie przekona mnie do tego, bym zmieniła zdanie.

 Kartki zrobiłam banalne. Do ich zrobienia wykorzystałam serwetki do decoupage, sznurek jutowy, dziurkacz brzegowy, klej, nożyczki.

Teraz tylko trzeba coś mądrego wpisać do środka..

Ta z dziewczynką jest dla Małej:)

Pozdrawiam, niezbyt ogarnięta P.

jajo, jajko, jajeczko z gipsu:)



Dzień, który zaczął się marnie... marnie nie skończył się. Co tydzień chciałam poddawać recenzji restauracje krakowskie. Ale tam, gdzie trafiliśmy to po prostu kpina. Wchodzi się przez bramę, która jest wspólna dla restauracji i sklepu spożywczego. Papiery zatem walały się po całej długości.  Lokal taki nawet niczego sobie. Z gustem, nie powiem. Karta idealna- zaledwie kilka dań. Dania- brzmią naprawdę nieźle. Ceny- hmmm... Gdyby nie fakt, że "Anka niespodzianka", zamówiła królika i tylko jego otrzymała na talerzu... Dosłownie- tylko królik. A ja - polędwiczki wieprzowe. Zatem 1/3 dania głównego... to cena naprawdę ogromniasta. Jak weszliśmy głodni, tak głodni opuściliśmy restaurację.
Jestem zdegustowana! Za te pieniądze miałabym już cztery nowe foremki na gipsik. Dobrze, że była z nami "Niespodzianka", bo wymyśliła byśmy zrobili Rafaello. Pycha.

Czułam niedosyt. Czegoś mi brakowało. Dorwałam foremki i porobiłam jajeczka z gipsu. I stwierdziłam, że malowanie farbami nie jest moją mocną stroną...



Trening czyni mistrzem. Ja jednak mistrzem w farbach nigdy nie będę:)

sobota, 12 kwietnia 2014

świecznik, lampion- diy.

Świeczki zajmują drugie miejsce w moich ulubionych rzeczuszkach. Lampiony i różnego rodzaju świeczniki radują serce moje. Po ostatniej przechadzce po Rynku, stwierdzam jednak, że to bardzo drogie przyjemności. Ostatnio widzieliśmy zwykły słoik z koronką i sznurkiem jutowym- koszt 23 zł. O rany! A to taki banał.
Oczywiście nie ma dla mnie problemu, by robić coś takiego, ale jak na razie muszę postawić na Stop. Za jakiś czas ruszę na dobre z produkcją. A tymczasem... zachciało mi się małej zmiany. Zakasałam zatem rękawy i w kilka minut zamieniłam szklany wazonik na lampionik. Użyłam do tego:
  •  kilka pereł
  •  diamenciki
  •  wazonik duży
  • szklaneczkę po świeczce z Ikea
  • świeczkę z Ikea:), którą kupuję w paczuszce po 4.99 za 4 sztuki
  • mój wspaniały pistolet na klej, który jest prezentem od pana P.
  •  sznurek jutowy
  • kawałek koronki

Banalna sprawa, a całkiem nieźle wygląda na komodzie. Teraz zabieram się za przerobienie doniczki, który jest taka jakaś bez wyrazu. Pozdrawiam, P.

środa, 9 kwietnia 2014

aniołek gipsowy. nie tylko na komunię.

W końcu aniołek nabrał "rumieńców". I został dokończony. Niestety gips modelarski, pomimo iż jest śnieżno-biały, strasznie się kruszy i aniołka głowa miała mały wypadek. Od dzisiaj używać będę gips budowlany. A i od dzisiaj również uroczyście oświadczam, że farby akwarelowe zakończyły swoje bytowanie w moim kuferku. Od tego dnia używać będę tylko i wyłącznie farb akrylowych, które zdecydowanie lepiej prezentują się na gipsie. Ot co!.



Aniołki są przed nałożeniem lakieru. Mogą być świetnym prezentem na Komunię, urodziny, Dzień M... i nie tylko. Pozdrawiam, P.

niedziela, 6 kwietnia 2014

taco mexicano kraków- wędrówki.

Powtórka z cudownie spędzonego dnia. Wszystko zaczęło się od śniadania, podczas którego zajadaliśmy nasz chlebek. Pieczemy regularnie, no chyba że jesteśmy w Buczku.

 Później obiad. Wybraliśmy Taco Mexicano. No i co...? Gdybym miała ocenić... przyznałabym 10punktów, na 10możliwych. Cudowne miejsce. Restauracja kipi dobrym smakiem, zapachem, pięknem wnętrz. Wszystko wspaniałe. Jedzonko- niebo w gębie.

Zamówiłam sobie Fajitas z polędwicy wieprzowej.

Pan P. zajadał Paella Mexicana z krewetkami, małżami i takimi tam owocami morza.

 Karta była taka jak powinna być- czyli mało dań, ale za to jakże treściwe.

 I schody, w których zakochałam się bez pamięci...

Toaleta też bardzo oryginalnie oznaczona.

 I uroczy konik przed wejściem. Moje zdjęcia to jedynie namiastka tego wspaniałego miejsca.

I cudo, którym mogłabym z dumą jeździć:)

 W tle oryginalne sprzęty i obrazy z rancho La Epifania w Meksyku.




Po obiedzie Cafe Siesta.

Zakup kurtki w moim ulubionym sklepie.

No i jakby tego było mało, "Anka niespodzianka" wymyśliła Shreka, więc oto i on:

 Zmęczona, ale zadowolona kładę się spać. A co!